Dziękuje za te miłe komentarze, to naprawdę mnie motywuje bo bez tego, notka pojawiłaby się dużo później... Jeżeli ktoś jeszcze pamięta moje opowiadanie drarry, będę miała małą niespodziankę :)
Enjoy!
Tego dnia byłem bardzo nerwowy. Od momentu kiedy wyszedłem z domu, aż do dotarcia do pracy czułem, że ktoś mnie obserwuje. Wiedziałem że to nie może być prawdą, bo nikt ze mną nie wsiadał na przystanku, ale nawet w autobusie nie mogłem pozbyć się dziwnego uczucia. Dopiero gdy zobaczyłem Aleksandra, siedzącego na schodach przed jego domem, odetchnąłem z ulgą. Poprawiłem torbę na ramieniu i zbliżyłem się. Miałem u niego zostać, dlatego wziąłem ze sobą parę rzeczy. Chodź wolałem spać w jego ciuchach, nie chciałem być nietaktowny.
Enjoy!
Tego dnia byłem bardzo nerwowy. Od momentu kiedy wyszedłem z domu, aż do dotarcia do pracy czułem, że ktoś mnie obserwuje. Wiedziałem że to nie może być prawdą, bo nikt ze mną nie wsiadał na przystanku, ale nawet w autobusie nie mogłem pozbyć się dziwnego uczucia. Dopiero gdy zobaczyłem Aleksandra, siedzącego na schodach przed jego domem, odetchnąłem z ulgą. Poprawiłem torbę na ramieniu i zbliżyłem się. Miałem u niego zostać, dlatego wziąłem ze sobą parę rzeczy. Chodź wolałem spać w jego ciuchach, nie chciałem być nietaktowny.
Kiedy tylko blondyn mnie zobaczył, podniósł się i uśmiechnął szeroko. Położyłem torbę na ziemi i łapiąc chłopaka za dłoń, pocałowałem go mocno.
— Muszę Ci coś pokazać — powiedział, gdy oderwaliśmy się od siebie.
Zostawiłem torbę na schodach i posłusznie poszedłem za Aleksem. Skierowaliśmy się do małej stajni, co trochę mnie zdziwiło. Konie rżały sfrustrowane, jak zwykle były niecierpliwe. Zignorowaliśmy te nachalne prośby i poszliśmy do najbardziej oddalonego boksu. Na miękkiej ściółce leżała Lajla, która oddychała ciężko. Widać było, że jest już bardzo zmęczona. Otworzyliśmy drzwi i weszliśmy do środka.
— To już blisko, prawda? — spytałem, gładząc ją po grzbiecie.
— Tak, to kwestia kilkunastu godzin. Mój tata właśnie dzwoni po weterynarza, który będzie ją kontrolować.
Spędziliśmy tam parę minut, po czym opuściliśmy stajnie, wychodząc na ciepłe słońce.
— Moi rodzice wychodzą gdzieś wieczorem. Będziemy mieć cały dom dla siebie. — Aleks zarumienił się słodko i zapatrzył się na swoje buty.
— Cudownie — mruknąłem i pochylając się w jego stronę, skradłem mu całusa.
Chłopak jęknął przeciągle z niezadowolenia.
— Nie będziemy się widzieć cały dzień i dostaję tylko tyle? — Znowu zachowywał się jak rozpieszczony dzieciak, który nie dostał upragnionej zabawki.
Zaśmiałem się pod nosem i przyciągnąłem go jedną ręką do siebie, umieszczając ją na jego talii. Tym razem Aleksander przejął inicjatywę, na co chętnie przystałem. Lubiłem gdy domagał się czułości. To utwierdzało mnie w przekonaniu, że jego uczucia co do mnie są silne i prawdziwe. Nie potrafiliśmy się od siebie oderwać. Dopiero kiedy usłyszeliśmy, że ktoś się do nas zbliża, odsunęliśmy się od siebie na bezpieczną odległość. Zza rogu wyszedł Filip, który spojrzał na nas dziwnie, ale nic nie skomentował. Od dnia, gdy widziałem go z tymi podejrzanymi typami, nie odezwał się do mnie, a ja również nie wychodziłem z inicjatywą. Straciłem do niego zaufanie.
Pocałowałem jeszcze Aleksa w czoło i zacząłem swój zwykły dzień w pracy. Można powiedzieć, że nie był on tak do końca zwyczajny. Co chwile pan Adam, który opiekował się Lajlą, prosił mnie o przynoszenie różnych rzeczy, przez co praca przeciągała się jeszcze bardziej niż zwykle. W końcu zmożony zmęczeniem przysiadłem się do taty Aleksandra, który czuwał przy klaczy.
— Ciesze się, że tak dobrze dogadujesz się z moim synem — powiedział, uśmiechając się do mnie lekko.
Zmieszałem się trochę, ale odwzajemniłem uśmiech i odpowiedziałem:
— Też jestem zadowolony z tego, że znaleźliśmy wspólny język. Jest niezwykły.
— Sprawiasz bardzo dobre wrażenie. Mam nadzieje, że tego nie zepsujesz, jeśli wiesz o co mi chodzi.
Wyszczerzyłem się do niego.
— Nie skrzywdzę go, obiecuje. Jego szczęście jest dla mnie dużo ważniejsze niż moje. Nie ma się pan o co martwić.
— Trzymam Cie za słowo chłopcze — odparł i wyjął telefon. — Zmykaj już do niego, na dzisiaj to koniec.
Dwa razy nie trzeba było mi powtarzać. Opuściłem stajnie i poszedłem do domu jego rodziców, gdzie miałem nadzieje go zastać. W kuchni kręciła się pani Ewa, przygotowująca obiad. Przywitałem się z nią i skierowałem się do pokoju blondyna. Zastałem go siedzącego na środku pokoju pośród stosu ubrań.
— Co robisz? — zapytałem, podchodząc do niego.
— Czemu tak wcześnie przyszedłeś? Nie zdążyłem się przygotować... — jęknął obrażony.
Przykucnąłem przy nim i objąłem go w talii.
— Zaplanowałeś coś? — mruknąłem mu do ucha.
— Chce Cie zabrać na przejażdżkę. Zajmujesz się końmi od ponad sześciu tygodni, a jeszcze nie miałeś okazji pojeździć.
— Uh, chyba się do tego nie nadaje skarbie — powiedziałem cicho. Nie chciałem się do tego przyznać, ale trochę się bałem.
— Pomogę Ci — odpowiedział lekko i pocałował mnie w policzek.
Od razu poczułem się lepiej.
— To po co Ci te wszystkie ciuchy?
— Szukam czegoś wygodnego, zarówno dla Ciebie i dla mnie. Pójdź się wykąpać, przyniosę Ci strój do łazienki, kiedy już go wybiorę.
Przytaknąłem tylko i udałem się do wspomnianego miejsca. Zdjąłem wszystkie rzeczy, zostawiając je na toaletce i wszedłem pod prysznic. Odkręciłem ciepłą wodę i zacząłem namydlać swoje ciało. Szyby zaparowały, dlatego nie wiedziałem kiedy blondyn wszedł do pomieszczenia. Zdałem sobie sprawę z tego, że tu był, dopiero po pozostawionych ubraniach. Włożyłem na siebie obcisłe czarne spodnie, wykonane z przyjemnego, dla ciała, materiału, który przy wewnętrznej części ud był pogrubiony. Do tego dostałem bordową koszulkę, której rękawy podwinąłem.
Kiedy wróciłem do pokoju, blondyn był w podobnym zestawie, jedynie jego bluzka była w szarym kolorze. Kończył powoli zbierać wszystkie rzeczy z podłogi. W końcu wyszliśmy na dwór, zapewniając panią Ewe, że wrócimy przed zapadnięciem zmroku. Weszliśmy do stajni. To właśnie wtedy zacząłem się naprawdę niepokoić. Zwłaszcza gdy Aleks zatrzymał się przy dużej dużej bułanej klaczy.
— Przywitaj się z Mgłą — powiedział z uśmiechem.
— Nie mówisz poważnie, prawda? — jęknąłem.
— Nie bój się, poradzisz sobie. Wiesz jak się nią zająć więc się przygotuj, a ja przyprowadzę Intro.
Otworzyłem niepewnie boks i zbliżyłem się do konia. Z zaskoczeniem przyznałem, że była bardzo łagodna. Dałem jej obwąchać moją dłoń i poklepałem ją po grzbiecie. Kiedy ją wyprowadzałem, Aleks już na mnie czekał. Założył swojemu koniowi cały sprzęt i teraz mógł pomóc mi założyć to Mgle.
— Trzymaj. — Aleksander podał mi toczek, który pośpiesznie ubrałem. — Zwiąże ze sobą nasze konie, żebyś poczuł się bezpieczniej.
Blondyn pomógł mi wsiąść. Na górze czułem się strasznie, ręce mi drżały i z zakłopotaniem patrzyłem na mojego przyjaciela. Nie potrafiłem zrozumieć jak on mógł na tym jeździć, a co dopiero skakać!
— Zrelaksuj się, Mgła to najspokojniejszy koń jakiego znam.
Wsłuchałem się w jego głos i po chwili nie czułem się aż tak źle. Ruszyliśmy powoli, za co dziękowałem w duchu. Mogłem przyzwyczaić się do tego uczucia. Przejeżdżaliśmy przez różne pola, aż w końcu dotarliśmy do lasu. Blondyn musiał mieć jakieś wytyczone ścieżki, bo pewnie kierował Intrem między drzewami. W pewnym momencie przyspieszyliśmy. Spiąłem się, ale z biegiem czasu zaczęło mi to sprawiać radość.
Kiedy wychodziliśmy ze stajni, powoli się ściemniało.
— Mówiłem że będzie fajnie — powiedział Aleks, poprawiając swoje włosy.
— Tak, było całkiem dobrze, ale coś czuje, że jutro będę zwijać się z bólu. Nie jestem przyzwyczajony do siodła.
— Zawsze mogę Ci zrobić masaż — mruknął prowokacyjnie blondyn.
— Chętnie z tego skorzystam — odpowiedziałem, przyciągając go zaborczo do siebie.
Zadrżał, gdy ugryzłem go w szyje. Oboje byliśmy nastolatkami i wciąż brakowało nam dotyku, ale staraliśmy się o tym na razie nie myśleć. Jednak gdyby blondyn był gotowy na coś więcej, chciałem to wykorzystać.
— Potem — szepnął Aleks, wyplątując się z mojego uścisku.
Złapaliśmy się za ręce i poszliśmy do domu. Jego rodziców już nie było, co wcale mnie nie zdziwiło. Zastaliśmy tylko kartkę w kuchni, w której pani Ewa przekazała nam, że będą późno, a obiad jest w lodówce.
Oboje nie mieliśmy ochoty jeść pozostawionego nam posiłku, więc razem zaczęliśmy robić sobie kanapki. Oczywiście nie obyło się bez małej rywalizacji, ciągłego śmiechu i zbitego kubka. Przy robieniu herbaty, nie zauważyłem, że Aleksander położył koło mnie dwa naczynia, dlatego kiedy się obróciłem, przez przypadek zahaczyłem o jedno z nich.
— Przepraszam — mruknąłem i zacząłem zbierać kawałki rozbitego kubka.
— Nic się nie stało, nie przejmuj się tym — odpowiedział, uśmiechając się do mnie lekko.
Kiedy już kolacja była gotowa, zabraliśmy wszystko do salonu. Rozsiedliśmy się na ogromnej kanapie i włączyliśmy telewizor. Akurat leciał jakiś film akcji. W spokoju jedliśmy, popijając kanapki herbatą oraz oglądaliśmy jak główny bohater pokonuje swoich przeciwników. Po zjedzeniu wszystkiego, wygodnie ułożyliśmy się na sofie, przytulając się. Delikatnie gładziłem bok blondyna, podciągając jego koszulkę. Podobała mi się faktura jego mięśni, jego reakcja na moje ruchu i to, że się nie wycofał. Pocałowałem go w szyje, przez co po jego ciele przeszedł dreszcz. Chłopak odwrócił się do mnie przodem i pocałował głęboko. Mruknąłem z przyjemności, zatapiając jedną rękę w jego włosach. Jego dłonie zacisnęły się na mojej bluzę, unosząc ją. Pomogłem mu zdjąć moją górną część ubrania, po czym to samo zrobiliśmy z jego. Kiedy oboje pozbyliśmy się koszulek, zbliżyliśmy się do siebie jeszcze bardziej, tonąc w kolejnym pocałunku. Błądziłem dłońmi po jego ciele, doszukując się najwrażliwszych miejsc. Przygryzłem wargę blondyna, na co jęknął przeciągle i wyciągnął się, przez co miałem idealny dostęp do jego szyi. Kąsałem ją, czasem przygryzając zębami. Chłopak trzymał ręce na moich plecach, wbijając mi paznokcie w skórę. Hormony buzowały między nami, oboje byliśmy bardzo podnieceni i nie potrzebowaliśmy wiele do spełnienia. Zassałem skórę na jego szyi, robiąc mu malinkę. Aleksander mruknął i przeniósł swoje ręce na moje pośladki. Zjechałem pocałunkami niżej, na klatkę piersiową. Dłońmi zacząłem drażnić jego sutki, wywołując tym drobne jęki. Kiedy językiem zahaczyłem o jego pępek, Aleks doszedł, krzycząc moje imię. Musnąłem jego wargi, zaplatając ręce na talii. Blondyn uspokajał się powoli, lecz w pewnym momencie podniósł się na łokciach i zawisł nade mną. Pochylił się i uśmiechnął zadziornie, po czym językiem zatoczył koło wokół mojego sutka. Jęknąłem głośno, nie spodziewałem się tego po nim, ale miło mnie to zaskoczyło. Zachłannie go drażnił, przez co moje ciało wariowało. Jednak kiedy zaczął gładzić mojego twardego członka, to dopiero mogłem poczuć co to znaczy rozkosz. Wystarczyło kilka ruchów i również doszedłem, przyciągając do siebie Aleksandra. Oboje oddychaliśmy ciężko, ale powoli dochodziliśmy do siebie.
Bez słowa podnieśliśmy się z kanapy i poszliśmy się wykąpać, oczywiście osobno. Chyba nie byliśmy jeszcze gotowi na coś więcej. Ja zająłem jego łazienkę, a on poszedł do swoich rodziców.
W końcu odświeżeni położyliśmy się w jego łóżku. Aleks od razu ulokował swoją głowę na moim brzuchu, równocześnie kładąc na nim dłoń.
— W przyszłym tygodniu mam zawody, Mistrzostwa Polski — szepnął nieśmiało. — Byłoby miło gdybyś zechciał ze mną pojechać.
— Oczywiście że pojadę, chce być światkiem Twojego tryumfu.
— Dziękuje — mruknął, zamykając oczy.
Ja jeszcze przez długi czas nie potrafiłem zasnąć, choć może bardziej nie chciałem. Przeczesywałem palcami miękkie włosy Aleksandra, starając się nie myśleć o naszej przyszłości, ale w ogóle mi to nie wychodziło. Przerażała mnie opinia innych ludzi, kolegów ze szkoły, rodziców. Wciąż musieliśmy się ukrywać. Świat był dla nas okrutny.
— Ciesze się, że tak dobrze dogadujesz się z moim synem — powiedział, uśmiechając się do mnie lekko.
Zmieszałem się trochę, ale odwzajemniłem uśmiech i odpowiedziałem:
— Też jestem zadowolony z tego, że znaleźliśmy wspólny język. Jest niezwykły.
— Sprawiasz bardzo dobre wrażenie. Mam nadzieje, że tego nie zepsujesz, jeśli wiesz o co mi chodzi.
Wyszczerzyłem się do niego.
— Nie skrzywdzę go, obiecuje. Jego szczęście jest dla mnie dużo ważniejsze niż moje. Nie ma się pan o co martwić.
— Trzymam Cie za słowo chłopcze — odparł i wyjął telefon. — Zmykaj już do niego, na dzisiaj to koniec.
Dwa razy nie trzeba było mi powtarzać. Opuściłem stajnie i poszedłem do domu jego rodziców, gdzie miałem nadzieje go zastać. W kuchni kręciła się pani Ewa, przygotowująca obiad. Przywitałem się z nią i skierowałem się do pokoju blondyna. Zastałem go siedzącego na środku pokoju pośród stosu ubrań.
— Co robisz? — zapytałem, podchodząc do niego.
— Czemu tak wcześnie przyszedłeś? Nie zdążyłem się przygotować... — jęknął obrażony.
Przykucnąłem przy nim i objąłem go w talii.
— Zaplanowałeś coś? — mruknąłem mu do ucha.
— Chce Cie zabrać na przejażdżkę. Zajmujesz się końmi od ponad sześciu tygodni, a jeszcze nie miałeś okazji pojeździć.
— Uh, chyba się do tego nie nadaje skarbie — powiedziałem cicho. Nie chciałem się do tego przyznać, ale trochę się bałem.
— Pomogę Ci — odpowiedział lekko i pocałował mnie w policzek.
Od razu poczułem się lepiej.
— To po co Ci te wszystkie ciuchy?
— Szukam czegoś wygodnego, zarówno dla Ciebie i dla mnie. Pójdź się wykąpać, przyniosę Ci strój do łazienki, kiedy już go wybiorę.
Przytaknąłem tylko i udałem się do wspomnianego miejsca. Zdjąłem wszystkie rzeczy, zostawiając je na toaletce i wszedłem pod prysznic. Odkręciłem ciepłą wodę i zacząłem namydlać swoje ciało. Szyby zaparowały, dlatego nie wiedziałem kiedy blondyn wszedł do pomieszczenia. Zdałem sobie sprawę z tego, że tu był, dopiero po pozostawionych ubraniach. Włożyłem na siebie obcisłe czarne spodnie, wykonane z przyjemnego, dla ciała, materiału, który przy wewnętrznej części ud był pogrubiony. Do tego dostałem bordową koszulkę, której rękawy podwinąłem.
Kiedy wróciłem do pokoju, blondyn był w podobnym zestawie, jedynie jego bluzka była w szarym kolorze. Kończył powoli zbierać wszystkie rzeczy z podłogi. W końcu wyszliśmy na dwór, zapewniając panią Ewe, że wrócimy przed zapadnięciem zmroku. Weszliśmy do stajni. To właśnie wtedy zacząłem się naprawdę niepokoić. Zwłaszcza gdy Aleks zatrzymał się przy dużej dużej bułanej klaczy.
— Przywitaj się z Mgłą — powiedział z uśmiechem.
— Nie mówisz poważnie, prawda? — jęknąłem.
— Nie bój się, poradzisz sobie. Wiesz jak się nią zająć więc się przygotuj, a ja przyprowadzę Intro.
Otworzyłem niepewnie boks i zbliżyłem się do konia. Z zaskoczeniem przyznałem, że była bardzo łagodna. Dałem jej obwąchać moją dłoń i poklepałem ją po grzbiecie. Kiedy ją wyprowadzałem, Aleks już na mnie czekał. Założył swojemu koniowi cały sprzęt i teraz mógł pomóc mi założyć to Mgle.
— Trzymaj. — Aleksander podał mi toczek, który pośpiesznie ubrałem. — Zwiąże ze sobą nasze konie, żebyś poczuł się bezpieczniej.
Blondyn pomógł mi wsiąść. Na górze czułem się strasznie, ręce mi drżały i z zakłopotaniem patrzyłem na mojego przyjaciela. Nie potrafiłem zrozumieć jak on mógł na tym jeździć, a co dopiero skakać!
— Zrelaksuj się, Mgła to najspokojniejszy koń jakiego znam.
Wsłuchałem się w jego głos i po chwili nie czułem się aż tak źle. Ruszyliśmy powoli, za co dziękowałem w duchu. Mogłem przyzwyczaić się do tego uczucia. Przejeżdżaliśmy przez różne pola, aż w końcu dotarliśmy do lasu. Blondyn musiał mieć jakieś wytyczone ścieżki, bo pewnie kierował Intrem między drzewami. W pewnym momencie przyspieszyliśmy. Spiąłem się, ale z biegiem czasu zaczęło mi to sprawiać radość.
Kiedy wychodziliśmy ze stajni, powoli się ściemniało.
— Mówiłem że będzie fajnie — powiedział Aleks, poprawiając swoje włosy.
— Tak, było całkiem dobrze, ale coś czuje, że jutro będę zwijać się z bólu. Nie jestem przyzwyczajony do siodła.
— Zawsze mogę Ci zrobić masaż — mruknął prowokacyjnie blondyn.
— Chętnie z tego skorzystam — odpowiedziałem, przyciągając go zaborczo do siebie.
Zadrżał, gdy ugryzłem go w szyje. Oboje byliśmy nastolatkami i wciąż brakowało nam dotyku, ale staraliśmy się o tym na razie nie myśleć. Jednak gdyby blondyn był gotowy na coś więcej, chciałem to wykorzystać.
— Potem — szepnął Aleks, wyplątując się z mojego uścisku.
Złapaliśmy się za ręce i poszliśmy do domu. Jego rodziców już nie było, co wcale mnie nie zdziwiło. Zastaliśmy tylko kartkę w kuchni, w której pani Ewa przekazała nam, że będą późno, a obiad jest w lodówce.
Oboje nie mieliśmy ochoty jeść pozostawionego nam posiłku, więc razem zaczęliśmy robić sobie kanapki. Oczywiście nie obyło się bez małej rywalizacji, ciągłego śmiechu i zbitego kubka. Przy robieniu herbaty, nie zauważyłem, że Aleksander położył koło mnie dwa naczynia, dlatego kiedy się obróciłem, przez przypadek zahaczyłem o jedno z nich.
— Przepraszam — mruknąłem i zacząłem zbierać kawałki rozbitego kubka.
— Nic się nie stało, nie przejmuj się tym — odpowiedział, uśmiechając się do mnie lekko.
Kiedy już kolacja była gotowa, zabraliśmy wszystko do salonu. Rozsiedliśmy się na ogromnej kanapie i włączyliśmy telewizor. Akurat leciał jakiś film akcji. W spokoju jedliśmy, popijając kanapki herbatą oraz oglądaliśmy jak główny bohater pokonuje swoich przeciwników. Po zjedzeniu wszystkiego, wygodnie ułożyliśmy się na sofie, przytulając się. Delikatnie gładziłem bok blondyna, podciągając jego koszulkę. Podobała mi się faktura jego mięśni, jego reakcja na moje ruchu i to, że się nie wycofał. Pocałowałem go w szyje, przez co po jego ciele przeszedł dreszcz. Chłopak odwrócił się do mnie przodem i pocałował głęboko. Mruknąłem z przyjemności, zatapiając jedną rękę w jego włosach. Jego dłonie zacisnęły się na mojej bluzę, unosząc ją. Pomogłem mu zdjąć moją górną część ubrania, po czym to samo zrobiliśmy z jego. Kiedy oboje pozbyliśmy się koszulek, zbliżyliśmy się do siebie jeszcze bardziej, tonąc w kolejnym pocałunku. Błądziłem dłońmi po jego ciele, doszukując się najwrażliwszych miejsc. Przygryzłem wargę blondyna, na co jęknął przeciągle i wyciągnął się, przez co miałem idealny dostęp do jego szyi. Kąsałem ją, czasem przygryzając zębami. Chłopak trzymał ręce na moich plecach, wbijając mi paznokcie w skórę. Hormony buzowały między nami, oboje byliśmy bardzo podnieceni i nie potrzebowaliśmy wiele do spełnienia. Zassałem skórę na jego szyi, robiąc mu malinkę. Aleksander mruknął i przeniósł swoje ręce na moje pośladki. Zjechałem pocałunkami niżej, na klatkę piersiową. Dłońmi zacząłem drażnić jego sutki, wywołując tym drobne jęki. Kiedy językiem zahaczyłem o jego pępek, Aleks doszedł, krzycząc moje imię. Musnąłem jego wargi, zaplatając ręce na talii. Blondyn uspokajał się powoli, lecz w pewnym momencie podniósł się na łokciach i zawisł nade mną. Pochylił się i uśmiechnął zadziornie, po czym językiem zatoczył koło wokół mojego sutka. Jęknąłem głośno, nie spodziewałem się tego po nim, ale miło mnie to zaskoczyło. Zachłannie go drażnił, przez co moje ciało wariowało. Jednak kiedy zaczął gładzić mojego twardego członka, to dopiero mogłem poczuć co to znaczy rozkosz. Wystarczyło kilka ruchów i również doszedłem, przyciągając do siebie Aleksandra. Oboje oddychaliśmy ciężko, ale powoli dochodziliśmy do siebie.
Bez słowa podnieśliśmy się z kanapy i poszliśmy się wykąpać, oczywiście osobno. Chyba nie byliśmy jeszcze gotowi na coś więcej. Ja zająłem jego łazienkę, a on poszedł do swoich rodziców.
W końcu odświeżeni położyliśmy się w jego łóżku. Aleks od razu ulokował swoją głowę na moim brzuchu, równocześnie kładąc na nim dłoń.
— W przyszłym tygodniu mam zawody, Mistrzostwa Polski — szepnął nieśmiało. — Byłoby miło gdybyś zechciał ze mną pojechać.
— Oczywiście że pojadę, chce być światkiem Twojego tryumfu.
— Dziękuje — mruknął, zamykając oczy.
Ja jeszcze przez długi czas nie potrafiłem zasnąć, choć może bardziej nie chciałem. Przeczesywałem palcami miękkie włosy Aleksandra, starając się nie myśleć o naszej przyszłości, ale w ogóle mi to nie wychodziło. Przerażała mnie opinia innych ludzi, kolegów ze szkoły, rodziców. Wciąż musieliśmy się ukrywać. Świat był dla nas okrutny.
Właśnie poprawiłaś mi humor. Przeglądałam wszystkie blogi aż tu nagle.... TAK! Dodałaś nowy rozdział. Genialne! Weny życzę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Właśnie poprawiłaś mi humor. Przeglądałam wszystkie blogi aż tu nagle.... TAK! Dodałaś nowy rozdział. Genialne! Weny życzę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Właśnie poprawiłaś mi humor. Przeglądałam wszystkie blogi aż tu nagle.... TAK! Dodałaś nowy rozdział. Genialne! Weny życzę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
To tym rozdziale, od tej chwili jesteś moim bogiem *.* i do tego wspomniałaś o niespodziance w drarry <3 czekam z niecierpliwościąna kolejny rozdział i życzę weny :3
OdpowiedzUsuńaaaaaa! oni są świetni, fantastyczni, jak ja bym chciała być na miejscu któregoś z nich, taka beztroska i szczęśliwa... a Marcin niepotrzebnie myśli o przyszłości.
OdpowiedzUsuńżadnych błędów, jestem z Ciebie dumna <3 ale radziłabym Ci pisać 'obaj' a nie 'oboje', w końcu to dwaj faceci.
love&peace
paranoja
Świetne! Kochaaaam toooo <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńAlex jest taki spragniony dotyku, jego rodzice zaakceptowali Marcina, niepokoi mnie Filip, teraz to się do niego nie odzywa...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia